Zaczęło się niewinnie.
Na godzinę
14-tą miałem dziś umówioną wizytę z dzieckiem u lekarza w poradni przy
ul. Dzielnej w Warszawie. W niewielkich - ale zawsze - korkach
dojechaliśmy tam minutę przed 14-tą, zaparkowałem samochód między innymi
pojazdami i biegusiem do poradni. Pani doktor troszkę się spóźniła więc
zamiast wyjść o 14.30, wyszliśmy dokładnie o 14.48.
- A teraz
pojedziemy odebrać komputer z serwisu - rzuciłem do syna... po czym
omiatając ulicę wzrokiem stwierdziłem, że mój samochód "amba wsysła".
Pierwsza myśl: Ja pierdolę! Zajebali mi auto!
Jeszcze
raz przyjrzałem się ulicy, i dopiero teraz stwierdziłem obecność
bezsensownie umieszczonego znaku zakazu postoju (lub zatrzymywania się -
nie pamiętam dokładnie) z tabliczką uzupełniającą obrazującą holownik
(hienę).
Było dość ciepło, nie mniej jednak piździło troszeczkę.
Ja w tiszercie, syn w lekkiej bluzie i po zapaleniu płuc. Trzeba szybko
coś organizować, bo ja umarznę jak kutas żołnierza wehrmahtu pod Stalingradem, a syn przecież nie może biegać tak
ubrany na wietrze bo mi się minuta osiem rozchoruje.
986
- Straż miejska, funkcjonariusz Pipka, słucham
- Czy z dzielnej odholowano zieloną mazdę nr RSA...
-
Tak, prosze zgłosić się na ul. Smolną 12, tam panu powiedzą co i jak.
Żeby odebrać samochód z parkingu będzie musiał pan wnieść opłatę w
wysokości 388zł
- Pan raczy kurwa żartować.
- ...do tego mandat karny w wysokości...
- MANDAT? CZY WY TAM OCHUJELIŚCIE?????
- Za nieuwagę się płaci, życzę miłego dnia.
Moja
babka jak w szpitalu leżała, to się lekarze dziwili, bo podczas pomiaru
ciśnienia zamykała skalę. W moim przypadku w tej chwili pewnie z
ciśnieniomierza poleciałby dym.
Szybki rentgen po kieszeniach, mam niecałe 80zł. Reszta gotówki leży w domu, w Zielonce.
Dorota
- Organizuj dziecku jakiś schron, ja musze ogarnąć auto bo mi odholowali skurwysyny.
- Zaprowadź do dziadka na Solidarności, odbiorę po pracy, po 17tej.
- OK.
Dziecko
u dziadka, wsiadam do tramwaju i jadę na Wileniak, żeby dostać się do
Zielonki po pieniądze. Będąc już na dworcu Wileńskim dociera do mnie, że
przecież klucze do domu zostały w samochodzie. To samo papiery. Muszę
gdzieś naruchać 400PLN. Zaglądam w telefon, który już od dłuższego czasu
dopomina się o seks analny z ładowarką. Odpalam Google Latitude i
sprawdzam gdzie są znajomi. Piotra nie widzę wcale, Tomek w Ożarowie,
reszta poza zasięgiem czasowo-przestrzennym. Ale jest ktoś, na kogo mogę
liczyć.
Rajmund
- Ratuj stary, mam lipę na max. Chuje odholowali mi wóz, potrzebuję cztery stówy na już i podwózkę na parking itd itp
- Jadę. Ty wyczaj na którym parkingu jest wóz.
- OK! Dzięki!
Blisko
godzinę czekałem na Rajmunda pod ratuszem, gdzie piździło
niemiłosiernie, a w dodatku o tej porze większa część placu pogrążona
jest w cieniu zakładu pracy HGW.
17:00
Rajmund
przyjechał. Zanim dotarliśmy na Smolną minęła niemal godzina. Najgorsza
pora do jazdy po Warszawie.I jeszcze to popierdolone rondo DeGaull'a.
Jedyne chyba rondo w Polsce, na którym nie można skręcać w lewo. Trzeba
się wciskać w kanały.
Smolna 12 #1
- Pan po samochód?
- Nie, kurwa, na kebaba
- Będą potrzebne: dowód rejestracyjny, prawo jazdy, polisa OC.
- A może będzie jaśnie pan łaskaw powiedzieć mi gdzie jest samochód, bo papiery są w środku.
- ul. Świerszcza 102
- URSUS??? Szkoda że nie Grodzisk Mazowiecki! Może mi pan powiedzieć dlaczego odholowanie pojazdu kosztuje aż 388 złotych?
- Rozporządzenie Rady Powiatu Warszawskiego z dnia [jakiegośtam] dwa tysiące pierwszego roku.
- Nie pytam kto wydał rozporządzenie tylko dlaczego tyle to kosztuje.
- Z tym pytaniem proszę zgłosić się do Rady...
- Dowidzenia.
Korki
Nie
przyspieszymy tego. Jedynie aby nie stać na Jerozolimskich przed
Łopuszańską uciekamy w kanały i sobie tylko znanym skrótem w kilka minut
lądujemy na Parowcowej, skąd między domkami śmigamy na parking przy ul.
Świerszcza 102.
Parking depozytowy Fundacji FAIR PLAY
Ja
pierdolę, jaka nazwa. Wyciągam z auta bluzę, papiery, fajki. Rajmund
nie może mi dłużej towarzyszyć - ma ważne sprawy do pozaginania i nie
przeskoczy tyczki. Podrzuca mnie jedynie na stację PKP Ursus, gdzie
obalam kebaba w chińskim barze bo mnie ssie niemiłosiernie. SKMką
teleportuję się na stację Powiśle, skąd mam tylko kilka kroków na Smolną
12.
Smolna 12 #2
Nadzwyczaj
miła pani StraSZniczka Miejska wysłuchuje z uwagą mojej urzekającej
historii, po czym przystępuje do wklepywania danych w komputer. Emocje
już ze mnie powoli opadają, już mi się nie chce nawet podnosić głosu,
nic w ten sposób nie ugram. Zadziałało.
- Jako okoliczność
łagodzącą w pana przypadku mogę uznać wizytę z dzieckiem u lekarza...
sama mam dziecko w tym wieku, wiem jak to jest... Pouczę pana i odstąpię
od wystawienia mandatu. Byłaby to dodatkowa stówa i jeden punkt karny.
- Dziękuję... nie potrafię jednak zrozumieć dlaczego odholowanie kosztuje aż 388 złotych.
- Nie potrafię panu wytłumaczyć. Rozporządzenie jest...
-
Tak wiem, z 2001-go roku, pewnie wtedy jeszcze pani nie myślała o
karierze w SM (Straż Miejska lub SadoMasochiści - bo inaczej ich nazwać
nie można, tych co pracują w wydziale ogólnomiejskim ds odbioru
pojazdów).
- Coś w ten deseń. OK. Tu ma Pan wzór wypełnienia wpłaty na konto, trzeba wpisać te i te dane.
- O tej porze wpłacić to mogę....
- Na poczcie głównej. Z dowodem wpłaty proszę do mnie, już bez kolejki.
-
HĘ? To jeszcze mam tu wracać??? Przecie to już trwa kilka godzin, jak
tak dalej pójdzie to ja ten samochód wyjmę z parkingu około 22giej!
- Albo i później...
Poczta główna
Wszechobecna
biurwokracja, syf i zamieszanie. Tak tragicznej informacji wizualnej
nie uraczysz nawet w wiejskim sklepie. Z trzech terminali wydających
numerki działa jeden. Jako że JEST KOLEJKA DO TERMINALA wydającego
numerki do kolejki właściwej postanawiam najpierw wypełnić kwitek, a
numerek wezmę sobie potem. kilka minut wiosny nie czyni, a jest już
godzina 20:00. podchodzę do pierwszego lepszego okienka prosząc o druk
wpłaty na konto. Dostaję, szukam długopisu. Z kilkunastu okienek ŻADNE
nie jest wyposażone w ten cud techniki, w tę kurwa rurkę z tuszem
zakończoną toczącą się kulką. Zaraz mnie chuj strzeli. Znajduję długopis
przy zakamuflowanym okienku, gdzieś wpizdu w samym rogu. W okienku
siedzi jakaś pocztobiurwa, napierdala dziesiątki stempli na sekundę i
obserwuje mnie spodełba, czy aby nie zapierdolę ostatniej publicznej
rurki z tuszem. Wypełniam kwit, udaję się do terminala, przy którym nie
ma już ludków i wciskam... kurwa mać! Nie wiem co wcisnąć! Mam 3 opcje: A
- listy takie, śmakie i owakie
B - przesyłki takie, śmakie i owakie
C - same śmakie, bez owakie i bez takie.
Wciskam A
Numerek
189. Przede mną 33 osoby. Siadam więc na czymś, co śni się w
najczarniejszych koszmarach projektantów wzornictwa przemysłowego, a co
Poczta Polska nazwała w przetargu "ławka konsumencka". Ping... Ping...
kolejne numerki odchodzą od okienek. 185... 186.. 187... Wstaję...
188... Ping, 189.
- Dobrywieczór - podpycham pani w okienku druczek.
- Oj, ale to nie tuuu... to w tej drugiej hali... Stał pan tyle w kolejce?
Gotuję się...
- sss... sss... sssyfff.
W
drugiej hali, do której prowadzi wąskie przejście, są dwa terminale,
oba działają. Informacja wizualna na poziomie dna w dziadowskim stawie, 3
metry mułu nad nią. Wciskam A - wpłaty i wypłaty. Numerek 202, przede
mną 23 klientów.
Suszy mnie jak kota po javoksie, wstaję z
czarnego snu projektanta wzornictwa przemysłowego i udaję się do
automatu z gazowaną kofeiną. Po dwudziestu sekundach jestem cały
obrzygany colą, bo podczas otwierania puszki uruchomiłem gejzer rozmiaru
tych z Yellowstone. Papiery też obrzygane. Chuj z tym, 202 pingło.
Smolna 12 #3
Tym
razem poszło gładko, dostałem ładny kwit i ze stacji Powiśle odjechałem
pociągiem w stronę Sochaczewa, aby wysiąść na stacji Ursus Północny,
skąd jest zaledwie kilka kroków na parking, gdzie hieny zwożą swe
ofiary. Cieć kazał mi obejrzeć auto przed podpisaniem kwitów po czym...
W KOŃCU
...równo o 22giej wsiadłem do samochodu, dopiłem ciepławą wcale-nie-ajs-ti i ruszyłem do domu.
GRANDE FINALE
Nerwy,
stracony czas, robota w lesie, nieogarnięte ważne tematy dla moich
Klientów, zaczynam kaszleć, jestem lżejszy o cztery stówki, zmęczony,
zły, i kto wie czy syn jutro nie zacznie znów chorować. Wszystko
dlatego, że zostawiłem papiery i klucze w aucie zaparkowanym na zakazie
ustawionym totalnie BEZ SENSU.
Do tego pierdolony powiat
kurwarsiaski ustala złodziejskie stawki za odholowywanie pojazdów. Dla
porównania... koszt holowania pojazdu do 25ciu kilometrów w Warszawie
wynosi maksymalnie 150złotych. Moje pytanie brzmi:
GDZIE IDZIE POZOSTAŁE 238PLN??? DLACZEGO DODATKOWO WLEPIA SIĘ KIEROWCOM MANDATY???
Odpowiedź
jest prosta: do kieszeni radnych powiatu. Nie na drogi, nie na
chodniki, nie na inne ważne i zbożne cele. Najważniejsze, by utrzymywać z
tych pieniędzy twór, który nie ma racji bytu.
Złodzieje, kurwa ich mać.
Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń